
Jak zrobić puder mineralny?
1 lutego 2016
Olej z pestek arbuza
21 marca 2016Prowadzenie mydlanego biznesu nie należy do najłatwiejszych, o czym chyba najlepiej przekonał się słynny pan Zabłocki, znany niegdyś ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do biznesu. Dlaczego zdarza nam się czasami wyjść na czymś „jak Zabłocki na mydle?” i skąd w ogóle wzięło się to powiedzenie?
Cyprian Franciszek Zabłocki był panem na dworze w Rybnie pod Sochaczewem i słynął wśród okolicznych mieszkańców oryginalnymi inwestycjami, które niewielkim kosztem miały przynieść mu majątek. Efekt jego działań nie był najszczęśliwszy, bo czego się pan Zabłocki nie podjął, kończyło się plajtą. Ale, że nie brakowało mu entuzjazmu, a w głowie roiło się od pomysłów, przyszedł dzień, w którym przedsiębiorczy biznesmen zdecydował się na produkowanie mydła i eksportowanie go za granicę drogą morską. Koncepcja była doskonała, bo mydło w XIX wieku podbijało europejskie rynki, jednak realizacja chytrego zamysłu pozostawiała już wiele do życzenia.
Plan był prosty: zapakować mydło do skrzyń, przetransportować Wisłą do Gdańska i tam przepakować je na statek, a wszystko zorganizować w sposób niezauważalny dla czujnych pruskich celników. Jak więc pomyślał, tak zrobił. Skrzynie zostały związane ze sobą sznurkiem i przytwierdzone do łodzi tak, że znajdowały się tuż pod powierzchnią wody, a więc nie były widoczne dla strażników. Cel został osiągnięty – Zabłockiemu udało się uniknąć opłaty celnej, jednak kiedy w Gdańsku wyciągnięto skrzynie okazało się, że są wypełnione szarą mazią. Mydło w kontakcie z wodą rozpuściło się i popłynęło z nurtem, a wraz z nim wszystkie zainwestowane pieniądze.
Nie wiadomo czy Zabłocki zbił kiedykolwiek upragniony majątek, ale jedno jest pewne – zyskał nieśmiertelność i wpisał się w naszą szarą codzienność jako przestroga przed ponoszeniem niespodziewanych strat tam, gdzie liczymy na łatwy zysk.
Czy o takiej sławie marzył? Pewnie nie, ale przecież „nieważne jak mówią, ważne żeby nie przekręcali nazwiska”. No i nie przekręcają.